Pilnowanie tatusiów, ale jak?
Iluż dłużników można dozorować, skoro są ich setki tysięcy?
Minister Patryk Jaki i media ekscytują się nową inicjatywą, która ma znacznie ukrócić niemoralne, a przede wszystkim bezprawne uchylanie się rodziców, szczególnie ojców (95 proc.), od zobowiązań alimentacyjnych. Wybija się pomysł dozoru elektronicznego, czyli obroży na ręce lub nodze, zmieniający kosztowne i nieskuteczne więzienie na zarobkową pracę, pobyt w rodzinie, nawet kontakty z zapomnianym dzieckiem.
I co? I nic
Jako były inżynier jestem pod urokiem technicznych gadżetów, czyli aparatury monitorującej stosowanej w dozorze, choć ten amerykański wynalazek z lat 70. nie przebił się w wielu państwach, w których problemy alimentacyjne występują, choć w skali mniejszej niż w Polsce.
Warto pamiętać, że już wcześniej można było go stosować. Tyle że sądy podchodziły do niego z zastanawiającą rezerwą. W 2015 r. z art. 209 skazano 11,6 tys. osób, z tego zawieszono wykonywanie kary 7 tys. Średnio 30 proc. skazanych nie zgłasza się do odbycia kary mimo pustawych więzień. Karę więzienia odbywało około 3,5 tys. W ciągu roku tyluż pracowało. Nie więcej niż połowa zarobkowo. W tej niewielkiej liczbie znajduje się jeszcze mniej zobowiązanych do alimentów objętych dozorem elektronicznym. Spośród skazanych na kary powyżej roku (700) zaledwie 50 pracowało, choć była to „atrakcyjna" oferta pracownicza. Z tego więziennego systemu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta