Ostatni selekcjoner PRL
W życiu piłkarskim chodzi o to, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach – mówi Wojciech Łazarek, były trener reprezentacji Polski.
Rz: Niedawno skończył pan 80 lat...
Wojciech Łazarek: Wolę setkę niż osiemdziesiątkę, ale niech pan pyta. Jeszcze słyszę. Dupcia trochę poszarpana, ale zawsze proszę pana.
Panie trenerze, to ma być poważna rozmowa z poważnym jubilatem.
Panie redaktorze, jak ja bym był poważny, to dawno bym zwariował. W życiu piłkarskim chodzi o to, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach. Jednak ponad 60 lat przy piłce pozostawia w organizmie rozmaite ślady.
Nie zauważyłem. Gorzej by było, gdyby był pan bokserem.
Miałem w Olimpii Elbląg kierownika drużyny, Franka, który był wcześniej dobrym bokserem, ale przegrał, bo go przeciwnik przechytrzył numerem na piętę.
Znałem pana Franka i pamiętam, że przyjmował postawę bokserską na dźwięk dzwonka tramwajowego, bo przypominał mu gong.
No a przegrał, bo przeciwnik zatrzymał się na ringu i – opierając się na pięcie – zaczął nagle kręcić stopą. Franek spojrzał w dół, w tym momencie dostał fangę w nos i wylądował obok tej stopy.
W piłce też się zdarzają takie numery?
Opowiem panu za 20 lat, jak już ludzie poumierają. Bo ja oczywiście nie. Dobrze się czuję, jeszcze chętnie usiadłbym na ławce trenerskiej. Nie jestem grzybem, zmusza mnie pan do mówienia: „a w moich czasach" i takich tam dyrdymałów. Więc niech pan nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta