Trzeba zacząć od kosztów
Jest bardzo długa lista kosztów niezależnych od przedsiębiorcy, narzuconych mu przez system gospodarczy tworzony przez państwo i jego instytucje czy banki. To zmniejsza konkurencyjność.
Dr Dariusz Maciej Grabowski
Klasyczna ekonomia dzieliła koszty w przedsiębiorstwie (mikroskali) na stałe i zmienne. Do stałych zaliczała wszystkie nakłady, które należało ponieść i ponosić wtedy, gdy produkcja równała się zeru. Cóż to było? Przede wszystkim koszt inwestycji oraz zabezpieczenia firmy, by była sprawna i gotowa do pracy: zużytej energii, konserwacji i przeglądu, dozorców, ale też koszt kadry kierowniczej – tej jej części, która „pilnowała" firmy. Do kosztów zmiennych zaliczano łączne nakłady, które należało ponieść, by rozpocząć produkcję i wyprodukować pierwszy i następne wyroby. Głównymi składnikami były tu wynagrodzenia pracowników, wydatki na surowce, materiały, energię i inne składniki.
Każdy student ekonomii, a co dopiero absolwent wiedział bądź powinien wiedzieć, że udział kosztów stałych w kosztach całkowitych maleje wraz ze wzrostem produkcji. Każdy ekonomista powinien wiedzieć, że koszt ostatniej wytworzonej jednostki produktu (tzw. koszt krańcowy) maleje do pewnego momentu, po którego przekroczeniu zaczyna rosnąć i zrównuje się bądź przekracza cenę, po której sprzedawany jest produkt. Jako uzasadnienie takiego przebiegu krzywej produkcji podawano najczęściej przykład uruchamiania drugiej i trzeciej zmiany w fabryce i związany z tym wzrost kosztów robocizny i spadek wydajności pracy (płace dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta