Ustawa to kij, nie marchewka
Ustawodawca skoncentrował się na kontroli, karach i administracji. Zapomniał o szkoleniu młodych kadr biegłych, co byłoby jedyną gwarancją wysokiej jakości usług – mówi prezes BDO w rozmowie z Katarzyną Kucharczyk.
Rz: Jak radzą sobie audytorzy w „nowej rzeczywistości", czyli po wejściu w życie ustawy o biegłych rewidentach?
Andre Helin: W branży audytorskiej nadal dominuje brak zrozumienia, dlaczego przyjęte rozwiązania w Polsce są bardziej radykalne niż w krajach europejskich. Oczywiście są zgodne z prawem unijnym, ale przyjęliśmy zasady najbardziej rygorystyczne z możliwych. Co więcej, to rozwiązania, które będą bardzo kosztowne dla firm audytorskich. Wiele nowych obowiązków to ukryte wydatki, które firmy audytorskie muszą ponieść w formie chociażby nowych systemów IT czy zatrudnienia dodatkowego personelu.
Ustawodawca chciał zadbać o poprawienie jakości świadczonych usług, a wygląda na to, że niezbędne rozwiązania pochłoną tak dużą część zasobów, że zostanie mniej środków na kształcenie kadr, a tym samym i poprawę jakości. To z pewnością jest duże zdziwienie dla branży.
Czy konieczność ponoszenia dodatkowych wydatków to największe wyzwanie dla firm audytorskich?
Tak, ale to nie wszystko. Innym, ogromnym wyzwaniem jest rosnąca odpowiedzialność. Jak wiadomo, na biegłych rewidentów mogą zostać nałożone kary administracyjne do bardzo wysokiej kwoty – 250 tys. zł po opodatkowaniu. Dla wielu biegłych taka kwota to kilkakrotność rocznych zarobków. Oczywiście regulator nie musi nakładać tylko maksymalnych kar,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta