Czy my, sędziowie, utraciliśmy dobre imię?
Co takiego stało się w ostatnich dwóch latach z polskim wymiarem sprawiedliwości, że sąd w Irlandii rozpatrujący sprawę polskiego obywatela podejrzanego o przemyt narkotyków nabrał wątpliwości, czy stan praworządności w Polsce pozwala liczyć na uczciwy proces?
Wątpliwości tych tym razem nie wyraziła „totalna opozycja" ani inne gremia „mające wszystko za złe", tylko niezależny sąd innego państwa należącego do tego samego co my elitarnego klubu państw europejskich. O przyjęcie do niego zabiegaliśmy wiele lat.
Trzeba by zacząć od podstaw, czyli od tego, czy istnieje nie tylko formalnie, ale też czy jest przestrzegana zasada, że żadna z trzech władz nie może zyskać takiej przewagi nad pozostałymi, aby mogła bez żadnej skutecznej kontroli stanowić prawo oraz je egzekwować. Bo temu służy zasada trójpodziału władzy, aby jedna władza mogła hamować zapędy pozostałych i żeby żadna z nich nie stała się hegemonem decydującym o losie każdego z obywateli demokratycznego państwa prawa. Władza ustawodawcza stanowi prawo, ale proces ten kontroluje Trybunał Konstytucyjny, a w niektórych państwach Sąd Najwyższy, i to władza sądownicza orzeka, czy parlament działa w granicach konstytucji i prawa międzynarodowego. Władza wykonawcza w dojrzałych demokracjach to urzędnicy służby cywilnej, niezależni od partii politycznych, którzy wykonują swoje obowiązki w granicach prawa, a ich działania podlegają ocenie sądów. Dlatego niezawisłość sędziów i niezależność sądów są takie ważne dla funkcjonowania demokracji. Sądy nie mają miecza ani sakiewki. Ich jedyną, ale jakże ważną kompetencją jest orzekanie o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta