Straszenie Niemcami
Polski rynek mediów jest bardzo pluralistyczny. Nie istnieje żaden związek między efektami pracy polskich dziennikarzy a kapitałem wydawcy. O co więc chodzi w kampanii dotyczącej „repolonizacji"? – pisze były prezes TVP
Na przedwyborczym wiecu we Włocławku premier Mateusz Morawiecki przekonywał: „Media w ogromnej większości są zagraniczne, należą do naszej opozycji". Nie jest łatwo wyjaśnić, co naprawdę miał na myśli. Czy chciał przekonać wyborców, że to opozycja, czyli Schetyna na spółkę z Lubnauer są właścicielami działających w Polsce zagranicznych mediów? A może premier jest przekonany o istnieniu globalnego spisku właścicieli mediów wymierzonego w rząd „dobrej zmiany".
Kiedy przed kilku laty zapisy nielegalnych nagrań z restauracji „Sowa & Przyjaciele" opublikowało „Wprost", dla polityków PiS był to przykład działania wolnych polskich mediów w dobrej sprawie. Gdy niedawno taśmę z rozmową Morawieckiego opublikował Onet, optyka uległa radykalne zmianie. To, co prawda, tylko „odgrzewane kotlety", ale jednak skandaliczne działania niemieckich mediów („partii zewnętrznej" – jak pisze posłanka Pawłowicz) na szkodę interesów Polski. Jedno jest oczywiste. Gdy Mateusz Morawiecki chce zmobilizować wyborców PiS, mówi wprost: zagraniczne równa się wrogie. A Michał Karnowski na prawicowym portalu Wpolityce adresuje swoje żale bardzo konkretnie. Pisze o „niemieckiej dominacji" i niemieckich mediach, które sprawują rząd dusz w naszym kraju. O tym, że ponad 90 proc. mediów w Polsce należy do zagranicznych właścicieli,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta