Ostatnia pokerowa zagrywka May
Albo moja umowa rozwodowa, albo Wielka Brytania na lata, jeśli nie na zawsze, pozostaje w Unii – grozi premier torysom.
Izba Gmin po raz trzeci będzie głosowała nad wynegocjowanym przez premier we wtorek porozumieniem. Dwa pierwsze głosowania, 15 stycznia i 13 marca, Theresa May przegrała rekordową w historii brytyjskiego parlamentaryzmu, większością: najpierw 230, a potem 149 deputowanych. Porozumienie w szczególności odrzucili zwolennicy twardego brexitu w Partii Konserwatywnej oraz unioniści z Ulsteru.
Teraz May liczy na presję czasu: Westminster podejmie kluczową decyzję na 12 dni przed zakładanym terminem brexitu i 2 dni przed szczytem UE, który ma zdecydować o ewentualnym odłożeniu daty rozwodu. Aby rzutem na taśmę postawić na swoim, musiałaby przeciągnąć na swoją stronę 75 opornych deputowanych. Do tej pory starała się przekonać buntowników w swojej partii, próbując wydrzeć w Brukseli choćby kosmetyczne ustępstwa, w szczególności w sprawie terminu utrzymania Irlandii Północnej w unii celnej z kontynentem (tzw. backstop). Ale natknęła się na mur sprzeciwu w europejskiej centrali.
Taktyka szefowej rządu jest tym razem inna. W artykule opublikowanym w weekend w „Daily Telegraph" ostrzega, że tylko jej umowa w ogóle gwarantuje wyjście kraju z Unii. I warto pójść na jak to nazywa, „honorowy kompromis",...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta