Słoneczna wiosna Huberta
Do Miami, by zagrać w turnieju z cyklu Masters 1000, Hubert Hurkacz pojedzie już jako 53. tenisista świata i jeden z tych, na których warto patrzeć.
W dwa tygodnie najlepszy polski tenisista zrobił dwa duże kroki w swojej karierze. Najpierw był ćwierćfinał w Dubaju okraszony zwycięstwem nad Kei Nishikorim, potem jeszcze ważniejszy ćwierćfinał w „piątym turnieju Wielkiego Szlema" w Kalifornii, gdzie pokonał Lucasa Pouille, znów Nishikoriego i Denisa Shapovalova.
Hurkacz awansował w rankingu z 77. na 53. miejsce, wymiar finansowy tych sukcesów (75 i 182 tys. dolarów) pozwala mu na planowanie tegorocznym startów bez strachu o deficyt w rodzinnej kasie, do tego zyskał coś, o co niełatwo – sympatię w świecie tenisa.
Nie mogło być inaczej, skoro sam Roger Federer przed ćwierćfinałem w Indian Wells dał mu referencje, mówił, że „historię młodego Polaka warto obserwować" i że to przemiły, dobrze wychowany chłopak. To wszystko plus dobra gra sprawia, że o Hurkaczu pisze dziś z życzliwością...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta