14 milionów dolarów na drogę
Marcin Gortat o NBA jako wielkim biznesie, rozmowach z Golden State Warriors i o tym, dlaczego nie pojedzie do Chin.
Odbiera pan jeszcze telefony z klubów NBA?
Odbieram, nawet jeszcze w piątek dzwonili do mnie Boston Celtics. Podjąłem jednak decyzję, że obecny sezon już odpuszczam, przesiedzę go do końca jako nieaktywny zawodnik. Nałożyły się na to również pewne sprawy osobiste. Z perspektywy czasu widzę, że to rozsądna decyzja.
Nie ma sensu brać pierwszej lepszej oferty?
Trzeba zacząć od tego, że wszystkie propozycje, które dostaję, sprowadzają się do tego, że miałbym być uzupełnieniem składu, a taka rola mnie nie interesuje. Zmienianie całego otoczenia, miejsca zamieszkania, przesyłanie rzeczy na dwa, trzy tygodnie gry, nawet w fazie play-off, gdy miałbym być 15. zawodnikiem, jest dla mnie mało atrakcyjne. Bardzo ciężko złapać wtedy kontakt z zespołem, z nowymi zawodnikami. Wskoczenie na trzy tygodnie jest bardzo trudne. Nie czułbym się z tym dobrze.
Z tych powodów nie zdecydował się pan na podpisanie kontraktu z Milwaukee Bucks i Toronto Raptors, które będą walczyć o wejście do finału NBA?
W tej sytuacji nałożyły się różne rzeczy. Jeden klub oczekiwał ode mnie szybkiej deklaracji, a ja nie mogłem tak błyskawicznie podjąć decyzji. Drugiej oferty nie przyjąłem z powodów prywatnych. W jeszcze innym klubie byłbym 15. zawodnikiem, a czasami nie przebierałbym się nawet na mecze, a to nie jest interesująca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta