May straciła panowanie nad sterem
Pierwszy raz od stuleci parlament przejął od rządu inicjatywę ustawodawczą. Jak wyjść z takiego kryzysu ustrojowego?
Mark Field co chwila nerwowo rzuca okiem na komputer, gdzie wyświetlana jest liczba podpisów pod petycją na rzecz odwołania procedury z artykułu 50 traktatu o UE i uznania brexitu za niebyły. W skali kraju to już przeszło 5,7 mln osób. W okręgu Westminster w centrum Londynu, z którego Field jest deputowanym z ramienia Partii Konserwatywnej, pod listą miało się podpisać ponad 40 proc. wyborców. W poniedziałek 55-letni prawnik uznał więc, że nie będzie kończył tak dobrze zapowiadającej się kariery politycznej z powodu brexitu i jako pierwszy torys w Izbie Gmin zadeklarował, że on także chce skończyć z całą procedurą wychodzenia z Unii.
Głos z Wallis i Futuny
– Coraz więcej deputowanych zastanawia się, czy nie zrobić tak samo. W nocy z poniedziałku na wtorek najlepsi politolodzy byli przekonani, że Izba Gmin nie poprze przejęcia od rządu kontroli nad agendą brexitu. A stało się tak większością aż 27 posłów. Zmiana nastrojów w parlamencie jest teraz niemożliwa do przewidzenia – mówi „Rzeczpospolitej" Ian Bond, dyrektor w londyńskim Center for European Reform (CER).
Ale jest nawet gorzej, niż sądzi Bond. Bo choć petycja jest umieszczona na oficjalnej stronie parlamentu, może się pod nią podpisać każdy, czy mieszka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta