Japońska szansa bez wsparcia
Otworzył się jeden z najbogatszych rynków świata. Naszym firmom trudno jednak z tego skorzystać, bo Polska w biurze handlowym w Tokio zatrudnia tylko dwie osoby, podczas gdy Niemcy – 18. Aleksandra ptak-iglewska
Polskie firmy mogą zostać daleko w tyle za konkurentami z krajów Europy, które udzielą swoim przedsiębiorcom skutecznego wsparcia przy wejściu na liczący 126 mln konsumentów rynek Japonii. Dzięki wdrażanej od lutego unijno-japońskiej umowie o wolnym handlu eksport przetworzonej żywności z UE może wzrosnąć o 51 proc., a artykułów mleczarskich nawet o 215 proc. – szacuje Komisja Europejska. Traktat jest nazywany „umową wina i sera" – japońskie supermarkety już świętują, obniżając ceny wina z Europy o 15 proc.
Skazani na siebie
Każdy kraj UE musi w Japonii wspierać swoich przedsiębiorców sam. – Lobbing na rzecz konkretnych firm to zadanie państw, ponieważ firmy z UE będą często konkurentami, jak np. producenci wina – mówi „Rzeczpospolitej" Patricia Flor, ambasador UE w Japonii.
To niezbyt dobra informacja dla polskich firm, bo wsparciem dla nich w Japonii zajmują się tylko dwie osoby. Pani kierownik z asystentką – to całe zatrudnienie Zagranicznego Biura Handlowego (ZBH) w Tokio nadzorowanego przez Polską Agencję Handlu i Inwestycji. Dla porównania, niemiecki odpowiednik tej placówki ma 18-osobową obsadę.
ZBH powstałe z Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji, ich biura i pracowników przejęła agencja od Ministerstwa Gospodarki. W...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta