W nadzorze właścicielskim brakuje właściciela
Skończmy z kierowaniem spółką z tylnego siedzenia bez ponoszenia odpowiedzialności – mówi prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Został pan profesor szefem jednego z zespołów ekspertów, które mają opracować zmiany w prawie spółek, by usprawnić nadzór właścicielski nad państwowymi firmami. Czego mu brakuje?
Nie podjąłem się usprawnienia nadzoru właścicielskiego nad państwowymi firmami, ale przywrócenia realnego nadzoru właścicielskiego nad spółkami akcyjnymi przez akcjonariusza dominującego bez względu na formę własności. Państwo i samorząd jest jednak skomplikowanym właścicielem, którego tylko formalnie można zamknąć w cywilistycznym pojęciu państwowej czy samorządowej osoby prawnej. W rzeczywistości mamy tu do czynienia z grupami interesów, które nie zachowują się jak właściciel, bo mają poczucie, że ich decyzje nie dotyczą ich majątku oraz że jako formalni właściciele mają swoje „pięć minut". Rodzi to pokusę hazardu moralnego, czyli podejmowania decyzji na koszt innych. W prawie spółek od kilkuset lat jest mowa o konflikcie między zarządem a akcjonariuszami oraz między akcjonariuszem dominującym i akcjonariuszami mniejszościowymi.
Cóż jest zatem szczególnego w państwowych spółkach?
W spółkach kontrolowanych przez państwo i samorządy mamy konflikt znacznie poważniejszy, bo słabo rozpoznany. Jest to konflikt między formalnym i rzeczywistym akcjonariuszem. Ów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta