Separatyści dokładają się do tragedii Jemenu
Jemen to kraj największej na świecie kumulacji nieszczęść: wojen, głodu, chorób. Teraz bliski rozpadu. Separatyści z południa ogłosili, że sami będą administrowali terytorium, na którym w czasach zimnej wojny było związane z obozem sowieckim państwo.
Nie jest to jeszcze deklaracja niepodległości, ale krok w jej kierunku. I poważny cios dla jemeńskiego rządu prezydenta Hadiego, który za tymczasową stolicę uznaje Aden – kontrolują go separatyści (na zdjęciu ich flaga). Rząd został wygnany kilka lat temu z prawdziwej stolicy Sany przez rebeliancki proirański ruch Hutich, z którym mimo teoretycznej przewagi militarnej nie może sobie do tej pory poradzić wspierająca Hadiego Arabia Saudyjska (a ona z kolei ma poparcie głównych państw Zachodu). Ten konflikt, według specjalistycznej organizacji ACLED, pochłonął ponad 100 tys. ofiar.
Separatystów wspierają Zjednoczone Emiraty Arabskie, niedawno sojusznik Saudyjczyków. Rada separatystów uznała, że rząd korumpuje i korzysta z pomocy terrorystów.