Miłość do buntu
Już na boisku wymykał się schematom. Zszedł z niego, mając 31 lat, potem zaczął drugą karierę i właśnie zagrał 37. rolę filmową. Chyba najambitniejszą.
Francuz Eric Cantona w dostępnym na Netflixie miniserialu „Zakładnik" jest zdeterminowanym i antypatycznym Alainem Delambre'em – byłym dyrektorem HR, który przez kilka lat chwyta się przelotnych prac, żeby związać koniec z końcem, aż wreszcie staje przed szansą powrotu do branży. Najpierw w procesie rekrutacji musi jednak wziąć udział w symulacji obejmującej uwięzienie zakładników.
Aktorsko idzie mu całkiem nieźle, choć Pierre Lemaitre – autor powieści „Cadres Noirs", na podstawie której powstał serial - początkowo nie widział go w roli głównej, bo uważał, że ma za dużo charyzmy.
Aktorstwo jak futbol
W piłkarskim życiu po życiu Cantona odnalazł się doskonale, choć podczas kariery patrzył w przyszłość z obawami. – Jestem dumny, kiedy kibice śpiewają moje imię, ale boję się, że jutro to wszystko się skończy – opowiadał dziennikarzom. Zawsze potrzebował widowni dla swojej ekspresji i po zejściu z boiska znalazł ją w sali kinowej. Dziś mówi, że aktorstwo i futbol są podobne, bo opierają się na pasji oraz dążeniu do samodoskonalenia.
Nazwisko skróciło mu drogę na plan filmowy, już rok po zakończeniu kariery dostał rólkę francuskiego ambasadora w „Elżbiecie" u boku Geoffreya Rusha, Vincenta Cassela i Cate Blanchett, którą nagrodzono wówczas Złotym Globem dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Cantona przez lata...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta