Przeszedłem przez prawdziwe piekło
O brutalności białoruskiej milicji i OMON – mówi Roland Łysów, Polak zatrzymany w Mińsku pod zarzutem udziału w protestach.
Jak znalazłeś się na Białorusi?
Pojechałem na urlop z moją dziewczyną Saszą, która jest Białorusinką. Wybraliśmy się do jej rodziny w odwiedziny, a Sasza chciała wizytę połączyć z wyborami. W dniu wyborów byliśmy na wsi, w poniedziałek 10 sierpnia wróciliśmy do Mińska. Trochę chodziliśmy po mieście, obserwowaliśmy, co się działo. Gdy widzieliśmy milicję, OMON, to omijaliśmy ich szerokim łukiem. Przyznam, że trochę nie wierzyłem przyjaciołom, którzy mówili o brutalności funkcjonariuszy, że są agresywni. Myślałem, że trzeba się postarać, żeby ich sprowokować do tego, żeby cię złapali. Okazało się, że wystarczy iść ulicą.
Ciebie zatrzymano właśnie na ulicy. Jak to się stało?
Zatrzymano mnie we wtorek 11 sierpnia. Sasza siedziała w domu i czekała na koleżankę. Ja wyszedłem do parku, poszedłem nad rzekę, obszedłem dużą część miasta. Około godz. 15–16 byłem w Parku Zwycięstwa i w okolicach Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej zauważyłem jednostki OMON, ich wozy. Widziałem, że przeszukują jakąś kobietę i jakiegoś chłopca, i puszczają ich dalej. Stwierdziłem, że skoro idę w japonkach, sam, to nic mi nie grozi. Zatrzymali mnie, jeden z nich zabrał mój paszport i kazał iść przed sobą. Doszliśmy do nieoznakowanych furgonetek, które stały na ulicy, na rogu parku, i do jednej z nich mnie wrzucili.
Co tam się działo, dużo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta