Złe miłego początki
Wiktoria Azarenka postraszyła, lecz nie przerwała w Rzymie zwycięskiej serii Igi Świątek. W ćwierćfinale Polka zagra w piątek z Kanadyjką Bianką Andreescu.
Wynik wygląda dla Igi trochę lepiej niż jej mecz z Białorusinką. Jak się spodziewano, było niełatwo, podróż od 0:3 do zwycięstwa 6:4, 6:1 nie była spacerem. Zaczęło się od dwóch przełamań serwisu Polki i niepokoju, co robić, gdy serwis zawodzi, tak samo jak precyzja odbić z głębi kortu.
Trzeba jednak bić brawo za to, że polska tenisistka spokojnie przyjęła te wstępne przewagi doświadczonej rywalki, dość szybko opanowała sytuację na Campo Centrale i wyrównała. Można też śmiało twierdzić, że wedle tradycji zadecydował siódmy, „lacostowski” gem pierwszego seta, w którym obie panie siłowały się wiele minut, więcej przewag miała Wiktoria, ale tę decydującą, najważniejszą piłkę wygrała jednak Iga Świątek.
Im dalej, tym lepiej
Od tej chwili można było już dostrzec rosnącą przewagę Polki oraz budzącą się frustrację Azarenki. Widać ją było w nerwowych zagraniach, słychać, gdy Wika głośno rzuciła nieparlamentarnym słowem w kierunku widza, który nie usiadł na czas w loży VIP. Drugi set także zaczął się od przełamania podania Świątek, ale tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta