W Unii szybko rośnie świadomość zagrożenia greenwashingiem
Nie tylko organizacje pozarządowe, ale również unijni regulatorzy dostrzegli problem pseudoekologicznego marketingu firm, które na wyrost chwalą się zrównoważonym rozwojem biznesu, produktów czy usług. Takie praktyki będą wkrótce trudniejsze.
Nawet ponad połowę określeń, które w 2020 r. podkreślały „zieloność”, przyjazność dla środowiska i ekocharakter sprzedawanych w krajach Unii produktów, było stosowanych bezpodstawnie – ocenia Komisja Europejska w projekcie nowych regulacji, do którego przed kilkoma dniami dotarł dziennik „Financial Times”. Założenia nowych przepisów uderzających w nasilające się zjawisko „zielonego mydlenia oczu” opisał też unijny portal Euractiv, twierdząc, że już w najbliższych tygodniach Komisja Europejska przedstawi projekt dyrektywy, która wzmocni pozycję konsumentów w procesie transformacji ekologicznej.
Unijni regulatorzy chcą w niej zobowiązać kraje członkowskie do bardziej skutecznej walki z praktyką fałszywych deklaracji środowiskowych, czyli greenwashingiem. Ma w tym pomóc nakładanie odstraszających kar na firmy, które to robią.
Odstraszające kary
„Konsumentom brakuje wiarygodnych informacji na temat środowiskowej przyjazności produktów, co naraża ich na praktyki greenwashingu i niewielkiej wiarygodności ekologicznych oznakowań” – tłumaczą autorzy projektu. A ten zakłada, że kraje członkowskie Unii będą musiały wprowadzić systemy weryfikacji, które – z pomocą niezależnych podmiotów – sprawdzą prawdziwość ekologicznych znaków.
Przestrzeganie tych przepisów ma zapewnić odpowiedni system kar – na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta