Nie lubię kalkulować
Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że zostanę mistrzem świata, tobym mu nie uwierzył – mówi polski snowboardzista Oskar Kwiatkowski.
Przeszło panu przez myśl, że może zostać mistrzem świata?
Nie nastawiałem się na taki scenariusz, choć wiedziałem, że jestem mocny. W końcu na początku roku wygrałem dwa Puchary Świata, więc jeśli pojechałbym bezbłędnie, to byłoby mnie stać na zwycięstwo. Nie czułem presji, raczej luz wynikający z tego, że jestem liderem slalomu giganta, więc w tym momencie byłem najlepszy.
Pierwszy przejazd, jak sam pan mówił, nie był zbyt udany.
Przejechałem się na brzuchu, ale szczęśliwie wstałem i dotarłem do mety ze stratą 1,6 sekundy do rywala. Byłem siódmy. Pierwszą myślą było: zepsułem sobie mistrzostwa świata. Zaraz potem jednak wziąłem się w garść i postanowiłem jechać na maksimum możliwości. Trasa była trudna, dziurawa, wyboista. Większość rywali jechała zachowawczo, żeby się nie wywrócić. Ja tak nie umiem, zaryzykowałem i za chwilę awansowałem na drugie miejsce. Potem było już dobrze, aż do finału.
Lubi pan ryzyko także w życiu?
Na pewno nie lubię kalkulować, wolę dawać z siebie wszystko. W życiu też mi się tak zdarza, choć zaraz kończę 27 lat i staram się już uspokajać. Wolę się wyżyć podczas treningu na siłowni, na desce lub podczas biegania. Zaczyna mi to wychodzić.
To efekty pracy z psychologiem sportowym?
Nie pracuję...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta