Ukraina w Unii Europejskiej: to jest na serio?
Rok temu wykluwała się idea przyjęcia naszego wschodniego sąsiada do Wspólnoty. Ale dziś nie widać, aby ktoś w Brukseli robił coś w tym kierunku.
Ojców tego, co uznaje się w danej chwili za sukces, zawsze jest wielu. W połowie czerwca w czasie wizyty w Kijowie prezydent Emmanuel Macron, kanclerz Olaf Scholz i premier Mario Draghi ogłosili, że widzą w Ukrainie oficjalnego kandydata do członkostwa do UE. Z poparciem trzech największych krajów Wspólnoty było jasne, że sprawa jest przesądzona: dwa tygodnie później na szczycie w Brukseli przywódcy „27 krajów” jednomyślnie zaaprobowali nowy status Kijowa.
Jednak autorstwo tej idei Warszawa chciała przypisać sobie. I faktycznie: starał się o to przed laty Donald Tusk jeszcze jako przewodniczący Rady Europejskiej. Pomysł na własne konto zapisał po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji Andrzej Duda. Dziś można usłyszeć w polskim rządzie, że bez naszego kraju Ukraina nie znalazłaby się na drodze do unijnej akcesji.
Po roku prawda okazała się jednak bardziej banalna. Przyznanie statusu członka do Unii było z jednej strony odruchem serca, ale z drugiej łatwym gestem, za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta