Argentynie znów grozi bankructwo
Bank centralny podnosi stopy do 97 proc., minister finansów jedzie po pomoc do Chin, a opozycja chce zastąpić peso dolarem.
Argentyna od blisko siedmiu dekad zmaga się z przekleństwem, które dziś dotyka tak wiele krajów: nacjonalistycznym populizmem. W 1944 roku, dzięki wsparciu związków zawodowych, do władzy doszedł na 11 lat pułkownik Juan Peron. Razem ze swoją żoną, charyzmatyczną Evitą, zbudował obraz przyjaciela ludu. Służyły temu szerokie programy socjalne, ale także interwencjonizm państwa i coraz większe bariery protekcjonistyczne, które miały uchronić kraj przed zagraniczną konkurencją i zbudować narodowy przemysł. A w Stanach Zjednoczonych kraj znalazł ulubionego wroga.
Mleko się rozlało
Stopniowo jednak Argentyna, która w szczególności dzięki eksportowi zbóż i mięsa na cały świata mieściła się jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku wśród kilku najbogatszych krajów świata, zaczęła się staczać ku przepaści. Dziś na jej czele stoi dziewiąty prezydent peronistyczny, Alberto Fernandez.
– Peronizm nie jest łatwy do zrozumienia. Możesz być peronistą liberalnym jak Carlos Menem albo peronistą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta