Życie po śmierci
Kreml stara się przeszkodzić wybuchowi spontanicznego kultu Jewgienija Prigożyna i jednocześnie zachować jego imperium w Afryce.
– Taka firma (jak Grupa Wagnera) mogła istnieć tylko, jeśli miała takiego lidera: dowódcę, pirata, Jego Wysokość Głównego Korsarza Rosyjskiej Federacji, czy jak go zwać. Gdy tego człowieka zabrakło, zniknie i Wagner, jakim go znaliśmy – sądzi rosyjski bloger Siergiej Kowalczenko.
Po puczu Prigożyna, ale jeszcze przed jego śmiercią rosyjskie instytucje państwowe zaczęły odbierać najemnikom to, co było własnością państwa: czołgi, artylerię, samoloty, wozy bojowe, a w końcu nawet karabiny. Wszystko bowiem, czym dysponowali, było państwowe, nic nie należało do Prigożyna.
Będą pielgrzymki?
Teraz Kreml robi zaś wszystko, co można, by pogrzeb właściciela Grupy Wagnera (zwanego już „utalentowanym ludożercą”) i jego dowódców „uczynić jak najbardziej prywatnym”. Jednak największy problem pojawi się później. Z powodu znacznej popularności Prigożyna w Rosji jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta