Koniec z bzdurami polityki wstawania z kolan
Fatalna doktryna polityki zagranicznej epoki rządów Kaczyńskiego winna trafić na śmietnik historii.
Nie wiem, kto jest autorem tej idiotycznej metafory o wstawaniu w polskiej polityce zagranicznej z kolan, ale najwyższy czas, by ją wyrzucić na śmietnik historii. Nie miejsce tu, by się wypowiadać na temat osobistych kompetencji kolejnych ministrów spraw zagranicznych w rządach Prawa i Sprawiedliwości, ale nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby na czele MSZ stał nawet kompletny analfabeta, to i jemu ciążyłaby kamieniem u szyi.
Tym bardziej mnie dziwi, że tylu polskich dyplomatów, z gospodarzami centrali na Szucha na czele, tak często powtarzało te bzdury. Z pobudek czysto oportunistycznych? Z fałszywie rozumianej lojalności wobec Jarosława Kaczyńskiego? Ktoś to może kiedyś opisze. Dla mnie pozostaje poza dyskusją, że owa poczęta w jakiś iście macierewiczowskich odmętach absurdu pseudodoktryna przyczyniła się wyłącznie do szkód.
Warto zacząć od tego, że już samo jej założenie – sama konstrukcja semantyczna – było czysto ideologiczne. Stało bowiem za nim założenie, że poprzednicy prawicy padli przed kimś na kolana. A przed kim – zapytam? Przed Brukselą? Kiedy sami Polacy i to zdecydowaną większością wypowiedzieli się za polskim członkostwem w Unii? Przed Paryżem? Bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta