Tak źle, aż wspaniale
Przyszłoroczna prezydencja Polski w Radzie UE daje szansę na mobilizację społeczną, jakiej potrzeba nam po wyborach 15 października – przekonuje profesor SGH.
1 stycznia 2025 r. przed Polską otworzy się sześciomiesięczna okazja do przyspieszenia odbudowy aparatu państwowego i społeczeństwa obywatelskiego, ożywienia integracji europejskiej i zabezpieczenia strategicznych interesów geopolitycznych. Możliwość taką stwarza splot dwóch czynników – polskiej prezydencji w Radzie UE oraz kryzysów krajowych, unijnych i globalnych.
To, czy ową szansę przekujemy w sukces, będzie zależeć od wykorzystania przez polityków, administrację oraz wszystkich obywateli naszej miękkiej siły: solidarności.
Realizacja tej misji wymaga olbrzymiego wysiłku organizacyjnego i intelektualnego, a czasu pozostało niewiele. W wyzwaniu na miarę pokolenia to solidarność powinna być naszym instrumentem, wizytówką i dobrem eksportowym.
Układ kryzysowy
Zacznijmy od kryzysowej konstelacji, w której przypada polska prezydencja w Radzie UE. Przygotowania krajowe będą trudne. Nic nie wskazuje, aby prace poprzedniego gabinetu wykroczyły poza ogólniki. Obecny rząd z kolei działa w trybie zarządzania kryzysowego, utrudnianego przez zaniechania poprzedników, pozostawionych aparatczyków oraz upartyjniony urząd prezydenta. Priorytetowy audyt rządów poprzedników i odbudowa aparatu państwowego będą pochłaniać wiele energii niezbędnej do przygotowania prezydencji.
Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta