Hippis śpiewa Mozarta
Dostojną, narodową scenę zawłaszczył tłum barwnych postaci. Także gadżety, przedmioty oraz atmosfera przypominają skandalizujący musical „Hair”.
Na scenie Opery Narodowej nie ma jednak nagich wykonawców wyśpiewujących „Where Do I Go”, bo to nie musical tak przełomowy w kulturze masowej XX wieku, tylko opera komiczna „Cosi fan tutte” Mozarta. Ale skojarzenia z „Hair”, zwłaszcza zaś z jego słynną filmową wersją Miloša Formana, nasuwają się nieodparcie.
Mozart i wojna
Inspirował się nią reżyser Wojciech Faruga, dodając Mozartowi dwie sceny z filmu. Jest więc hippisowski taniec na stole podczas przyjęcia i nocna, naga kąpiel, symbol nieskrępowanej wolności.
Dla znacznej części widzów, tęskniących za tradycyjnymi widowiskami, takie spojrzenie na „Cosi fan tutte” to niemal szok. W świecie to właściwie norma. Od czasu fundamentalnego cyklu inscenizacji mozartowskich Petera Sellarsa z lat...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta