Pomnik z wosku już stoi
Stefan Kraft po raz trzeci wygrał konkurs Raw Air i zdobył Puchar Świata. Od lat wytrwale buduje pozycję nowego króla skoków i wciąż ma czas, by prześcignąć legendy dyscypliny.
Można powiedzieć, że skoczkiem został przez przypadek, ale nie do końca. Jak niemal każdy mały chłopak na początku chciał być wielkim piłkarzem. Potem, z racji urodzin w Schwarzach im Pongau, narciarskiej gminie na granicy Alp Salzburskich i pasma Radstädter Tauern, niewiele ponad 50 km na południowy wschód od Salzburga, zaczął myśleć o karierze alpejczyka.
Gdy miał dziesięć lat został namówiony przez przyjaciela, by pójść na trening skoków narciarskich w lokalnym klubie SV Schwarzach im Pongau. Trafił do Christiana Wallnera, kiedyś skoczka, potem trenera. Po pierwszym skoku był zachwycony i został.
Od dziecka chciał wygrywać
Trener Wallner mówił: – Był niski, raczej krępy, ale wkrótce po rozpoczęciu treningów zauważyliśmy, jaki ma ogromny talent. Był bardziej ambitny, niż większość dzieci. Od początku wiedział, czego chce: chciał po prostu wygrywać, wygrywać i wygrywać. W tym dążeniu nie znał granic. Świetnie się ze Stefanem pracowało, ale często robił zbyt wiele, więcej niż prosiłem. Trzeba było mu mówić: „Teraz robisz sobie przerwę!”.
Klub był skromny, miewał trudności finansowe, szkoleniowiec opiekował się jedynie piątką skoczków. Rodzice raczej nie chcieli, by ich syn skakał na nartach. – Właściwie to pragnąłem, żeby został rzemieślnikiem. Ale on zawsze chciał mieć narty...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta