Czas miękkiej gry się skończył
Nie chcemy, by Warszawa rządziła Krakowem – mówi Łukasz Gibała, kandydat na prezydenta miasta.
Jaki jest pana pomysł na wygraną w II turze i zdobycie prezydentury w Krakowie?
Po pierwsze, rozmawiam – i to bezpośrednio – z wyborcami wszystkich kandydatów, którzy odpadli w I turze. I to nie wyłączając nikogo. Chcę ich przekonać do tego, że Kraków potrzebuje niezależnego prezydenta, niepartyjnego. Że w moim Krakowie będzie miejsce dla wyborców PiS, Platformy, Konfederacji, Trzeciej Drogi i Lewicy. Przekonuję też do tego, że jeśli wygra mój kontrkandydat, to część z tych wyborców może poczuć się wykluczona. Po drugie, przekonuję, że Kraków potrzebuje prawdziwej zmiany, a nie kontynuacji. Bo mój kontrkandydat Aleksander Miszalski był radnym wybranym z list prezydenta Jacka Majchrowskiego i go popierał. To pierwsza rzecz. Po drugie, mobilizuję moich własnych wyborców, o których wiem, że nie głosowali. Wiem skądinąd, że takich ludzi jest w Krakowie bardzo wielu. Spotykam się z nimi w trakcie kampanii bezpośredniej i mówią mi, że nie głosowali 7 kwietnia, bo byli przekonani, że i tak wejdę do II tury. Mobilizuję ich argumentami o mojej bezpartyjności i tym, że jestem kandydatem zmiany. I tym, że nie może być już teraz żadnego swobodnego podejścia do głosowania.
Pana konkurent mówi, że ma pan poparcie Beaty Szydło i Barbary Nowak. To jak z tą apartyjnością?
Odpowiadam na to tak: mam bardzo szerokie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta