Czy w stoczni jest miejsce na operę
Jest nadzieja, że po latach Opera Bałtycka zyska wreszcie nowy dom. Premierą „Carmen” dowiodła, że na to zasługuje.
Ta sprawa ciągnie się już prawie ćwierć wieku, tak dawno temu zrodził się bowiem pomysł, by Opera Bałtycka w Gdańsku miała porządną siedzibę. A od kilkunastu lat wręcz głośno mówi się, że to, czym ona dysponuje, urąga wszelkim nowoczesnym standardom teatralnym. To zaadaptowana dawna, poniemiecka hala, w której odbywały się walki bokserskie.
W PRL-u dobudowano do niej foyer, żeby widzowie mogli przynajmniej wejść i wyjść z przedstawienia w normalnych warunkach. Na dodatek przez lata dzieliła gmach z Filharmonią, która w 2007 roku przeniosła się do przebudowanych budynków dawnej elektrowni na gdańskiej Ołowiance.
Powstał, jak to często w takich sytuacjach bywa, społeczny komitet budowy, na Politechnice Gdańskiej rodziły się prace magisterskie z projektami nowej Opery Bałtyckiej. Mnożyły się też pomysły, gdzie mogłaby ona powstać, takich lokalizacji wskazano w minionych latach niemal dziesięć, również w Oliwie czy na terenach po dawnym lotnisku na gdańskiej Zaspie.
Brakowało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta