Więźniarskie armie
Obecność Grupy Wagnera na froncie ukraińskim to była kontynuacja długiej tradycji wykorzystywania przestępców w różnych siłach zbrojnych. W odróżnieniu od Zachodu, który dawno zrezygnował z takiej praktyki, po więzienne metody z upodobaniem sięgali carowie. Ale to Stalin był w tej dziedzinie niekwestionowanym liderem.
Już antyczni stratedzy odkryli fundamentalny czynnik psychologiczny: siła armii zależy od morale żołnierzy, a to z kolei mierzone jest ich zaufaniem do towarzyszy broni. Dlatego powierzenie życia mordercom lub gwałcicielom, czyli pobór kryminalistów, był wynikającą z desperacji ekstremalną koniecznością. Choć taka metoda wzmocnienia armii kojarzy się z sowieckimi i niemieckimi jednostkami karnymi II wojny światowej, prekursorami Stalina i Hitlera byli Chińczycy.
Rekruci w kajdanach
W V w. p.n.e. państwo Yue toczyło wojnę z królestwem Wu. Przed decydującą bitwą władca Yue rozmieścił skazańców w pierwszym szeregu armii. Zgodnie z historycznym przekazem więźniowie rzucili się z krzykiem na wroga, po czym tuż przed liniami nieprzyjaciela poderżnęli sobie jednocześnie gardła. Zastraszający atak psychologiczny był możliwy dzięki temu, że król Yue wziął jako zakładników rodziny straceńców. Co ciekawe, armia Państwa Środka ponownie wykorzystała więźniów podczas wojny z Japonią w 1937 r. Mostu Marco Polo – stanowiącego bramę do ówczesnej stolicy Nankinu – broniła 36. Dywizja Kuomintangu zrekrutowana z więźniów. Po zdobyciu miasta w odwecie za opór Japończycy zmasakrowali ludność cywilną, zabijając nawet 300 tys. osób.
Z kolei w XVIII...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta