Lokalne firmy mogą zyskać na morskich farmach wiatrowych
Udział polskich firm przy rozwoju, budowie i obsłudze naszego pierwszego projektu morskiej farmy wiatrowej na Bałtyku oceniamy na 20–30 proc. - mówi Agata Staniewska-Bolesta, dyrektorka zarządzającą Offshore w Ørsted Polska.
Czy kryzys w budowie morskich farm wiatrowych jest już za nami?
Konsekwencje kryzysu energetycznego zostaną z nami już na stałe w przypadku projektów, które były rozwijane w czasie kryzysu pandemicznego i wojny w Ukrainie. Morskie farmy wiatrowe to duże, kapitałochłonne inwestycje. Znaczącą część nakładów finansowych inwestorzy ponoszą na początku, kiedy kontraktuje się usługi oraz komponenty potrzebne do budowy morskich farm wiatrowych. Jeśli zatem w tym okresie pojawią się wysokie ceny, otoczenie będzie ekstremalnie trudne (a taki był okres pandemii i agresji Rosji na Ukrainę), stopy procentowe w strefie euro są nadal wysokie, będzie to miało kosztowe przełożenie na cały cykl działalności takiej farmy. Po drugie, w branży dostawców mieliśmy do czynienia z przestojami w produkcji, które były między innymi konsekwencją wysokich cen energii i surowców. W efekcie wiele projektów morskich farm wiatrowych jest opóźnionych o rok, dwa lata względem pierwotnego harmonogramu. Widać to m.in. także w Polsce. Część inwestorów starała się odkładać decyzje kontraktowe na późniejszy okres, aby przeczekać wysokie ceny.
Tak też było z waszymi projektami z PGE – Baltica 2 i Baltica 3?
W przypadku farmy wiatrowej Baltica 2 o mocy 1,5 GW...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta