Jannik Sinner. Czasami jest zbyt grzeczny
Włoch wygrał drugi w tym roku turniej wielkoszlemowy, pokonując po bezbarwnym finale US Open Taylora Fritza 6:3, 6:4, 7:5.
Wychowany w Tyrolu, szykowany w dzieciństwie na alpejczyka Sinner przemknął przez ostatni mecz nowojorskiego turnieju tak, jakby faktycznie nadal był narciarzem zjazdowym, bo i sam finał był raczej zjazdem niż slalomem. Przeszkód Sinner miał niewiele, a kiedy już się pojawiały, mijał je z dużą swobodą.
Mecz trwał nieco ponad dwie godziny, był więc niewiele dłuższy niż finał pań między Aryną Sabalenką i Jessicą Pegulą, a na pewno dużo mniej zacięty, by nie powiedzieć – rozczarowujący. Stało się tak za sprawą Fritza, którego przerósł debiut w finale Wielkiego Szlema.
Włoch zakończył US Open w zupełnie innym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta