Rozbrajamy mity wokół WIBOR
WIBOR, choć niekiedy toczy się do góry, a niekiedy spada, nie jest poruszany przez Syzyfa, lecz mechanizmy ekonomiczne. Do zrozumienia tego nie trzeba zaawansowanej wiedzy ekonomicznej, lecz zdrowego rozsądku.
WIBOR, czyli kluczowy wskaźnik referencyjny stóp procentowych w Polsce, wzbudza w ostatnich miesiącach wiele zainteresowania. Wiąże się to przede wszystkim z rosnącą liczbą spraw w sądach, w których konsumenci starają się podważyć klauzule zmiennego oprocentowania odwołujące się do WIBOR. Nie jest więc zaskoczeniem, że wokół tych spraw tworzona jest „mitologia”, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Udało nam się zidentyfikować kilka z tych mitów, z którymi rozprawiamy się poniżej.
Mit 1: WIBOR nie oddaje polskich realiów gospodarczych
Wystarczy pobieżna analiza wskaźników, by zauważyć, że stopy WIBOR są ściśle powiązane ze stopą referencyjną ustalaną przez Narodowy Bank Polski. Taki związek nie jest przypadkowy: wynika on z ekonomicznej istoty obu wskaźników. Stopa referencyjna NBP to stopa, po jakiej bank centralny sprzedaje bankom komercyjnym bony pieniężne. WIBOR wynika natomiast ze stawek, po jakich banki komercyjne są gotowe składać u siebie nawzajem depozyty. Jeżeli stawki referencyjne NBP będą dla banków korzystniejsze, to banki będą wolały dokonywać transakcji finansowych z bankiem centralnym (zgodnie z tzw. prawem jednej ceny). WIBOR musi więc być zbliżony do stopy referencyjnej NBP, by miał on sens ekonomiczny.
Biorąc pod uwagę, że NBP ma pełną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta