Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Zaproszenie Kościoła katolickiego do choćby symbolicznego udziału w polskiej prezydencji w Radzie UE może być dla rządu okazją, by pokazać odpowiedzialność za państwo.
Pukająca coraz głośniej do naszych drzwi druga już polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej, poza jej materią stricte polityczną, będzie też dobrą okazją, by nowoczesna Polska AD 2025 z dumą pokazała się całej Wspólnocie i z życzliwością przyjrzała się samej sobie. To także szansa, by – jak przed laty – przy stole debaty o teraźniejszości i przyszłości Polski we współczesnej Europie usiedli wspólnie przedstawiciele polskiego państwa i Kościoła. Szansa tym ważniejsza, że w relacjach rządu premiera Donalda Tuska i Kościoła katolickiego wieje ostatnio mocnym chłodem.
Potrzeba dialogu
Formułując oczekiwanie i nadzieje na współudział Kościoła katolickiego (i innych kościołów) w półrocznym polskim przewodniczeniu Radzie UE w roku 2025, warto podkreślić, że nie jest to żadna religijna chimera czy przejaw zaściankowości. Odwrotnie: to nawiązanie wprost do unijnego prawa i praktyk. Traktat o funkcjonowaniu UE w art. 17 mówi wszak wyraźnie, że Unia, doceniając Kościoły, „prowadzi z nimi otwarty, przejrzysty i regularny dialog”.
Wyrazem tego dialogu, który dotyczy istotnych dla Europy kwestii społecznych i etycznych, jest konsultacyjna rola, jaką w procesie integracji europejskiej pełnią kościelne instytucje takie jak COMECE (z ang. Commission of the Bishops’ Conferences...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta