Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Kiedyś USA sprzedawały światu globalizację jak coca-colę: masowo i z przekonaniem. Dziś wolny handel przestaje istnieć, a Biały Dom stawia na cła w nadziei na powrót American Dream. Jak do tego doszło i co nam to mówi o przyszłości świata?
W ciągu ostatnich 15 lat polityka handlowa Stanów Zjednoczonych przeszła głęboką transformację: od umiarkowanego multilateralizmu Obamy, przez „America first” Trumpa, po zaskakującą ciągłość u Bidena – aż po kolejną kadencję Trumpa, w której protekcjonizm już nie tyle się umacnia, co brutalnie dominuje. USA, niegdyś orędownik globalnych reguł, dziś coraz częściej zachowują się tak, jakby reguły były dla naiwnych.
Barack Obama (2009–2017): zasiane ziarna nieufności
Choć prezydentura Obamy często była opisywana jako umiarkowanie globalistyczna, to i w niej dało się wyczuć nutę gospodarczej nieufności wobec Chin. Sztandarowym projektem było Partnerstwo Transpacyficzne (TPP) – sojusz handlowy wymierzony w rosnącą potęgę ChRL. Ale umowa, która miała być geostrategicznym arcydziełem, upadła pod ciężarem wewnętrznych podziałów. Lewica zarzucała jej brak gwarancji pracowniczych, związki zawodowe biły na alarm, a społeczne poparcie gasło szybciej niż entuzjazm Wall Street.
Obama wprowadził też pierwsze od dawna cła ochronne na chińskie opony i stal – symboliczny, ale znaczący sygnał odwrotu od ślepego zaufania do liberalizacji. Jednocześnie USA konsekwentnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
