224 minuty piekielnych mąk
Krzysztof Stanowski obnażył słabości rywali i prowadzącej debatę w TVP.
Poniedziałkowa debata współorganizowana przez telewizję publiczną przejdzie do historii jako najsłabsza z wszystkich przeprowadzonych w tej kampanii.
Dlaczego zawiodła formuła?
A ta kampania stała debatami. Jej specyfiką było to, że właściwie zaczęła się na poważnie dopiero wtedy, gdy zaczęły się debaty. Kandydaci składali oświadczenia, spotykali się z własnymi wyborcami, a wszystko znajdowało się w cieniu geopolityki. Prawdziwa kampania zaczęła się w Końskich. I wygląda na to, że skończyła się przy Woronicza.
Przede wszystkim zawiodła formuła. Sztaby wynegocjowały bezpieczniejszą dla siebie, ale bardzo nużącą formę debaty. Teoretycznie miało to służyć jej uporządkowaniu – podział na sekcje tematyczne, które dawały kandydatom możliwość odpowiedzi na różne pytania. W efekcie jednak dostaliśmy niestrawne widowisko, nawet osoby, które na co dzień zajmują się polityką, miały problem z utrzymaniem uwagi przez te 224 minuty.
Choć od początku byłem sceptyczny wobec kandydatury Krzysztofa Stanowskiego, który wystartował po to, by te wybory ośmieszyć, to właśnie on wypadł w tej debacie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

