Dyrektywa DAC7 nie taka straszna
Sprzedaż prywatnych rzeczy w internecie nie jest działalnością gospodarczą. Fiskus potwierdza to w interpretacjach.
Dyrektywa DAC7 nie wprowadziła żadnego nowego podatku, skarbówka nie uzna każdego sprzedającego w sieci za przedsiębiorcę. Takie są wnioski z interpretacji wydanych po 31 stycznia.
Przypomnijmy, że do tego dnia platformy internetowe musiały przesłać fiskusowi (na podstawie przepisów wdrażających unijną dyrektywę) raporty o najaktywniejszych sprzedawcach. Wielu z nich obawia się kontroli. I od razu złożyli wnioski o interpretacje.
Co się okazało? Fiskus potwierdza, że sprzedaż na platformach wcale nie musi być działalnością gospodarczą. Nawet jeśli przekraczamy limity z przepisów (rocznie wynagrodzenie 2 tys. euro albo 30 transakcji). I jeśli rzeczy, których się pozbywamy, mieliśmy dłużej niż pół roku (licząc od końca miesiąca, w którym je nabyliśmy), w ogóle nie musimy przejmować się PIT. Tak było np. w sprawie kobiety sprzedającej używane ubrania i książki oraz kolekcjonera pozbywającego się kart piłkarskich i autografów.


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)