Kreml nie ma jak pomóc dyktatorowi
Moskwa słowami wspiera Nicolása Madura i wygraża Waszyngtonowi. Ale dyktator liczy się z tym, że będzie musiał uciekać z kraju.
– Jesteśmy o – tak! – wołał Maduro na początku listopada występując w telewizyjnym show. Publiczności pokazywał splecione palce rąk, chcąc podkreślić, jak blisko jest ze swym sojusznikiem. – Z Rosją, tak? – dopytywał się prowadzący.
Zagrożonemu amerykańską interwencją wenezuelskiemu dyktatorowi dodał animuszu rosyjski samolot transportowy, który pod koniec października wylądował w Caracas, przywożąc ok. 50 ton uzbrojenia i sprzętu. Rosyjski generał i wiceprzewodniczący parlamentarnej komisji obrony Aleksandr Żurawliow twierdził, że na jego pokładzie dostarczono m.in. znaczną ilość broni przeciwlotniczej, w tym systemy Pancyr i Buk. Wzmocniły one wenezuelską obronę, którą wcześniej stanowiły również rosyjskie systemy S-300.
Żurawliow sugerował również, że Moskwa może wysłać do Wenezueli najnowsze balistyczne pociski Oresznik, mogące przenosić ładunki jądrowe. Inni politycy napomykali, że i same ładunki mogą posłać. Kreml jednak nie ośmielał się tego robić wcześniej, obecnie nie widać po jego stronie żadnych chęci...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
