Wojna na torach i w sieci. Czy państwo daje radę?
Akt dywersji pod Puławami wywołał kolejną falę dezinformacji w internecie. To drugi front hybrydowej wojny, która przybiera na sile. Na ile polska tarcza przed fake newsami zdaje egzamin?
Aktywność w mediach społecznościowych anonimowych kont z prorosyjską narracją budzi niepokój. Widać to przy okazji wysadzenia torów pod Puławami, a scenariusz jest podobny jak w przypadku wrześniowego ataku dronów na Polskę – najpierw doszło do naruszenia naszej przestrzeni powietrznej, a potem momentalnie internet zalał potok antyrządowych, antyukraińskich i prokremlowskich treści, jawnie wprowadzających w błąd. Teraz też w social mediach huczy, anonimowe profile m.in. na platformie X, mające do kilku do kilkudziesięciu obserwujących, w większości założone w ciągu paru ostatnich miesięcy, a nawet takie uruchomione kilka dni temu, szerzą rosyjską propagandę. Wojna informacyjna w sieci trwa w najlepsze.
Kto winny? Oczywiście Ukraińcy i rząd
W komentarzach do informacji o eksplozji na torach można przeczytać: „Skoro 10 mln mieszkańców Ukrainy to Rosjanie, jak myślicie, ilu może być z paszportem ukraińskim potencjalnych terrorystów w Polsce? 5? 10? a może 100 tys.?”; „Weźcie się za tych (…) Ukraińców”; „Złapią ukraińców a zgonią na ruskich; „Im bliżej rozliczeń, tym więcej będzie aktów dywersji żeby odwrócić uwagę?! (…) To samo działo się przed wyborami prezydenckimi (podpalenia)”. To tylko część z postów zamieszczanych w internecie pod tweetami o niedawnym akcie dywersji. Anonimowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
