Kartki z bezdroży
Z DZIENNIKA
Kartki z bezdroży
BOHDAN CYWIŃSKI
Schodzenie na bezdroża nie ma na ogół dobrej sławy. Myślałem o tym sporo przed paru laty, chodząc po gościnnych, obcych, ale bardzo potrzebnych w moim życiorysie, monotonnych polach Alzacji.
Od tysiącleci stosujemy do ludzkich historii przenośnie, dotyczące ruchów w przestrzeni. Mówimy o dążeniu do celu i o zabłąkaniu, o pielgrzymowaniach, ucieczkach i powrotach. Znamy aż za dobrze słowa: postęp i wstecznictwo. Jednym z pojęć w tym języku niezbędnych jest pojęcie drogi. Droga to relacja łącząca mnie z celem. Droga to poręczenie, że się do mego celu zbliżę, inadzieja, że może go w pełni osiągnę. Poręczycielami są ci, którzy szli tym samym szlakiem przede mną -- i do tego celu dotarli. Pierwotną materią drogi są przecież ich ślady. Fakt, że po cudzych śladach, wskazuje na społeczny charakter drogi. Ten społeczny charakter drogi odbija się iwtym, że idąc drogą, spotykam na niej i innych ludzi zmierzających do tego samego celu. Wraz z nimi spodziewam się, że postępując drogą osiągniemy ten cel bez zbędnych komplikacji i możliwie niewielkim wysiłkiem. Dobrze, że są na świecie drogi, że ktoś je kiedyś wytyczył i poustawiał przy nich drogowskazy.
Bezdroże nie wskazuje na żaden cel, samo nie proponuje żadnej ukierunkowanej dynamiki, choć jej też nie wyklucza. Można się poprzez nie posuwać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta