Skrawki i ścinki
Spalony lokal
- To była chyba zima 1979 roku - wspomina Konrad Bieliński. - Spadł świeży śnieg. Drukowałem z Romanem Wojciechowskim na szybkim powielaczu farbowym. Był to jeden z naszych najwygodniejszych lokali na ul. Dziennikarskiej na starym Żoliborzu - wille z małymi ogródkami. W nocy zorientowaliśmy się, że kilkanaście ryz jest źle zadrukowanych (zła strona na odwrocie). Powtarzamy druk, a te złe ryzy palimy w stojącym obok ogrzewczym piecu koksowym. Paliliśmy w nim często drukarskie śmieci, nigdy jednak takiej ilości (prawie 10 tys.) zadrukowanych kartek. O świcie wpada wściekły gospodarz - cała okolica pokryta jest strzępami naszych nadpalonych wydruków, które wylatywały przez komin! Kontrast z czystością świeżego śniegu był porażający. Nie było szans, żeby to sprzątnąć. A najgorzej wyglądała większa posesja opodal, której właścicielem był generał MO. Tak to "spaliliśmy" jeden z najlepszych lokali.
Kto mnie goni?
- Zmierzch 16 grudnia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta