Pol Anonim
Quo vadis?
Pol Anonim
Ołowiane chmury sunęły nisko nad ziemią. Doktor Koshut skręcił ku wschodowi. Biegł. Węszył. Mijał tropy wilcze i zajęcze. Raz czy dwa ułowił woń dymu. Śnieg przestał sypać o zmierzchu. Mróz chwytał coraz większy. Doktor Koshut schował do teczki atlas drogowy, nie był mu już potrzebny, masyw gór majaczył na horyzoncie.
- Oooo! - doleciało gdzieś z tyłu, a jemu ciarki przebiegły po grzbiecie. -- Oooo! -- rozległo się z boku. Stanął. Dyszał. Odwiązał spod brody wełniane troki przyszyte do kapelusza , odchylił w tył głowę i z pełnej piersi i okrzyknął zew:
-- Magyar kurier am! am!
Dniało, gdy dotarł do jaskini Raj. Na głazie, którym co noc zawalano otwór, siedział potężny samiec w fufajce i berecie, ze smakiem wysysał szpik z kości. Żylastą garścią dzierżył surowe rzemienie z uwiązanymi zdziczałymi pudlami. Na widok obcego, bestie rzuciły się z ujadaniem, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta