Metropolie nędzy
W Bombaju można umrzeć z głodu‚ w Rio łatwiej paść od kuli. Poza tym wszystko jest podobne. Oba miasta‚ niegdyś centra kolonialnego handlu, dręczy ta sama choroba – wielka bieda
Podróż z lotniska do centrum Rio de Janeiro wszystko wyjaśnia – nie ma bujnych palm i pięknych widoków. Po obu stronach drogi powstały fawele, dzielnice nędzy. Rzędy małych ceglanych nieotynkowanych domków ciągną się kilometrami. Wciąż ich przybywa – stają już nowe‚ jeszcze niewykończone‚ bez dachów. Dzieli je od ulicy dwumetrowa stalowa siatka. Na wąskich uliczkach kręcą się dzieci i staruszki‚ inni najwyraźniej są w pracy. Trzej chłopcy gonią z patykami za ujadającym psem‚ trzej inni biegają po niedużym boisku do piłki nożnej‚ zwykłym klepisku z metalowymi bramkami. Widać tylko tyle‚ że jest szaro‚ biednie i ciasno. Na pierwszy rzut oka – nietragicznie. Tragicznie jest w Bombaju. Mówi się‚ że to najbardziej zeuropeizowane z indyjskich miast i dlatego lepiej‚ by turyści lądowali właśnie tam. Szok będzie mniejszy. Nieprawda – tu są jedne z największych slumsów świata i najbardziej rażący kontrast między bogactwem a ubóstwem. Przyjazd do Bombaju dla wielu turystów oznacza kilkudniowe załamanie nerwowe. Już wyjście z terminalu lotniczego to zderzenie z niewyobrażalną biedą. Pytałam znajomą‚ co pamięta z naszego wspólnego pobytu. Powiedziała‚ że owiniętego szmatami mężczyznę‚ brudnego i wychudzonego‚ który siedział w rynsztoku przed lotniskiem. Tuż przy nim kręcił się szczur‚ jak współtowarzysz‚ który dzieli ten sam los.
Bieda – boski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta