Twardziele z głową w chmurach
Dzięki nim Warszawa jest czystsza i... trochę weselsza. Ale mało kto ich zauważa, dopóki nagle nie zawisną za oknem naszego biura z gąbką w jednej ręce i ściągaczką w drugiej. Alpiniści przemysłowi, czyli ludzie myjący wieżowce
– Praca wbrew pozorom jest bezpieczna. W górach ludzie wiszą na jednej linie, my na dwóch. A jeszcze się nie zdarzyło, żeby jedna strzeliła – mówi Wohi, uśmiechnięty 24-latek z czupryną czarnych włosów. – Nawet gdyby jednak strzeliła, to i tak na drugiej jest duża szansa przetrwania, są atestowane i wytrzymują 1,5 tony obciążenia.
– Samochód można na niej utrzymać – dorzuca młody chłopak z dołkiem w brodzie. Tak jak większość z nich nie używa imienia. Ma 26 lat, ksywka Travolta.
Najlepsza robota w mieście
Są zgrani, od dawna już pracują razem i lubią się śmiać.
– Kiedyś myliśmy okna w pewnym hotelu. Wiszę za oknem i widzę: stoi facet w pokoju prawie nagi. Pokazuje kartkę, na której napisał „Czy mnie widzisz”. Był w tym pokoju w towarzystwie damy i chciał się upewnić, czy jego okno nie jest lustrem weneckim – opowiada Lech Kowalski z firmy Carpatus Polska.
Ma 24 lata, myje wieżowce od dwóch lat. Wśród kolegów jest wyjątkiem, bo wcześniej przez prawie sześć lat wspinał się na skałki i jest zapalonym alpinistą. Reszta ekipy to ludzie, którzy przeszli pięciodniowe szkolenie w Dolnośląskiej Szkole Alpinizmu Przemysłowego, gdzie nauczono ich podstaw wiązania i opuszczania się na linie. W tym zawodzie więcej nie trzeba.
Pytani o to, czy praca przy myciu wieżowców jest ciężka, odpowiadają, że nie.– My sobie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta