Jadłodajnia jak u mamy
We Włoszech na knajpkę można przeznaczyć część domu, a przygotowywaniem potraw zajmuje się cała rodzina. Menu zależy od tego, co kupi się rano na targu
Rozparty w przydomowej trattorii na jednej z portowych uliczek Palermo zapragnąłem otworzyć podobne miejsce u nas. Po chwili wróciłem na ziemię. U nas na założenie restauracji trzeba uzyskać zgodę sanepidu. Dalej jest straż pożarna‚ kolejka po koncesje (rekordziści czekają ponad pół roku)‚ liczne urzędy‚ nie mówiąc o wspólnocie mieszkańców‚ która z założenia stawia znak równości pomiędzy lokalem a hałasem‚ zasikanymi klatkami‚ insektami lub wyziewami z kuchni. Jednym słowem bagno.
Hola, ktoś powie. W całym zachodnim świecie sprzedaż i gotowanie jedzenia podlega kontroli stosownych organów. Owszem‚ ale tylko u nas istnieje rozziew pomiędzy rozporządzeniami ministra a ich wykładnią znaną li tylko inspektorom. Te wyśrubowane normy‚ gdyby były egzekwowane w całej rozciągłości, doprowadziłyby do zamknięcia większości lokali. Nie dzieje się tak‚ gdyż istnieje uzus pozornych rozwiązań.
Weźmy takie jajka‚ do których teoretycznie potrzeba wypażarki‚ osobnej lodówki‚ zlewu‚ a wszystko w wydzielonym aneksie. Wśród stu restauracji zaledwie kilka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta