Misza, wynoś się!
Zawsze mówił: wybrała mnie absolutna większość Gruzinów i popiera większość zachodnich rządów. Tłumaczyłem: nic nie ma na zawsze. Wszystko się kiedyś kończy. Ale on nie słucha nikogo – opowiada jeden z przeciwników prezydenta Gruzji
Wielu gruzińskich polityków mówi o nim po imieniu. W kraju zamieszkałym przez cztery i pół miliona ludzi elity się doskonale znają, każdy z kimś chodził do szkoły albo zna jego rodzinę i bywał u niego w domu. Zresztą nawet wielotysięczny tłum, który zgromadził się w ubiegłym tygodniu przed parlamentem, poufale nazywał 39-letniego prezydenta „Miszą”, skandując „Misza, wynoś się” i „Gulia, zabierz swego synka do domu”.
– To była taka nasza niedobra tradycja. Kiedy zaczynało się społeczne niezadowolenie, ludzie wychodzili na plac i żądali ustąpienia prezydenta. Na pomoc przychodzili jego zwolennicy, ale i tak wszystko kończyło się obaleniem władzy. Teraz po raz pierwszy państwo pokazało swą silę i policja obroniła legalny porządek – mówi wicepremier Giorgi Baramidze.Nie ulega wątpliwości, że ekipa rządząca dumna jest z tego, iż jednostki specjalne policji, użyte po raz pierwszy w historii Gruzji, za pomocą gazów łzawiących i armatek wodnych rozpędziły demonstrację. Co najwyżej jest skłonna przyznać, że akcja policji nie była do końca perfekcyjna, nie należało na przykład bić rzecznika praw obywatelskich czy tłuc kamer dziennikarzy.
– Gruzini przyjęli akcję policji znacznie gorzej, niż podobne rzeczy przyjmują społeczeństwa zachodnie. Policjanta traktują jak osobę prywatną, nie rozumieją, że czasem może zgodnie z prawem użyć siły – tłumaczy społeczne nastroje Aleksander Rondeli, szef...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta