Opatrunek dla dusz
Po półgodzinnym głośnym czytaniu Pisma przez najmłodszego z męskiej linii Bocheńskich – w tym roku wnuka Małgośki – przyjdzie czas na tak zwaną mowę tronową gospodyni, opłatek i dyskusję mistrzów o rytuałach. – Rabin coś powie, muzułmanin odpowie. A potem już tylko błogosławiony stan lenistwa – zapowiada Małgośka
Salon 101 (informacja dla tych, którzy nie wiedzą) mieści się na Saskiej Kępie w bocznej uliczce, znanej przez każdego szanującego się taksówkarza. W Salonie tym od lat huczy od rozważań intelektualistów, brzęczy od toastów wznoszonych przez korpusy dyplomatyczne, błyszczy od wizji artystów, fleszy castingów, a mądrości wyznawców różnych religii znajdują posłuch.
Początek
Ćwierć wieku temu, zaraz po powrocie z Afryki, przed secesyjną willą na ulicy Saskiej odpadło kółko od wózka, w którym Małgośka wiozła swą 11-miesięczną córeczkę. Dziecko zaczęło płakać, a na ratunek przyszedł lokator tego jednego z najstarszych domów na Saskiej Kępie, w którym podczas powstania warszawskiego znajdował się punkt opatrunkowy. Przy okazji wyszło, że ów mężczyzna – lokator, a zarazem kierowca autobusu – jest bezradny wobec socjalistycznej machiny mieszkaniowej, a chce wyprowadzić z willi swą liczną i skłóconą rodzinę do kilku mieszkań zastępczych. To Małgośka pomogła mu tego dokonać, zmiękczając skostniałych urzędników z Rady Narodowej podaniami i swoim słowem. Jako kołysankę przez czas jakiś nuciła czworgu dzieciom „Zbudujemy dom, biały dom i będzie taras też, na tarasie pies”, do czasu aż w dzień urodzin syna mieszkanie w willi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta