Problemy odkładane na słodkie jutro
- Kruchy rozejm, który rząd zawarł z protestującymi środowiskami, może zostać już wkrótce zerwany albo przez nie same, albo przez inne grupy społeczne – pisze politolog z Uniwersytetu Śląskiego
Od kilkunastu tygodni rząd PO i PSL jest obiektem zmasowanych akcji protestacyjnych różnych grup społecznych. Najpierw szturm na państwową kasę przypuścili lekarze, potem pielęgniarki i nauczyciele, a ostatnio celnicy.
W tle widać było także kilka izolowanych akcji strajkowych, z najsłynniejszą w Budryku. Warto więc zadać sobie pytanie, jak nowy gabinet radzi sobie z tymi protestami. I jakimi metodami?
Odpowiedź na pierwsze pytanie jest stosunkowo łatwa – rząd Donalda Tuska radzi sobie nieźle. Kilkakrotnie wydawało się, że kryzys ogólnopolski wisi na włosku, że nastąpi masowe odchodzenie lekarzy od łóżek pacjentów, że kraj zablokują kierowcy zirytowani konfliktem rządu z celnikami, ale zawsze obecnej ekipie udawało się zażegnać nadchodzącą katastrofę i uspokoić sytuację. Odpowiedź na pytanie o to, jak to się działo, będzie jednocześnie odpowiedzią na drugie z postawionych na początku pytań.
Na słodkie jutro
Podstawową metodą radzenia sobie z dotychczasowymi protestami było odkładanie ich rozwiązania na później. Żaden z nich nie został ostatecznie zakończony podpisaniem wiążącej umowy; żaden nie doczekał się systemowej, przemyślanej strategii unikania na przyszłość podobnych problemów. Strajki kończyły się zgodą na czasowe zawieszenie protestu, porozumieniem co do tego, że w najbliższej przyszłości wróci się do tej kwestii. A to grozi, że tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta