Żeby w spółdzielniach było jak w szwajcarskim zegarku
O kompleksowej reformie spółdzielczości, uwłaszczeniu spółdzielców, przymusowym członkostwie, egzaminach do rad nadzorczych oraz o powrocie do zebrań przedstawicieli rozmawialiśmy z prof. Krzysztofem Pietrzykowskim, wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego specjalizującym się w prawie spółdzielczym
Czy pańskim zdaniem ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych trzeba zmienić?
Krzysztof Pietrzykowski: Nie, po co? Poprawianie przepisów, które są ze sobą sprzeczne i pełne luk, mija się z celem. Nie znam żadnej innej ustawy, w której byłoby tak dużo przepisów ewidentnie naruszających art. 2 konstytucji, a więc zasady poprawnej legislacji. Podam przykład: w art. 7 dotyczącym ustanawiania własnościowych praw znajdują się dwa ustępy 2 o całkowicie innej treści.
Czas więc na nowe przepisy...
Tak. Pod warunkiem jednak, że politycy pozwolą pracować fachowcom, a nie będą się na każdym kroku wtrącać. Inaczej historia będzie się powtarzać: ustawa trafia do Trybunału Konstytucyjnego, ten orzeka o niekonstytucyjności części jej przepisów, potem Sejm przygotowuje nowelizację ustawy, jest ona zaskarżana do Trybunału, ten wydaje wyrok. Tak jest już od wielu lat. Czas najwyższy przerwać ten zaklęty krąg.
Jeżeli zmiany, to jakie?
Trybunał Konstytucyjny ma ogromne zasługi, jeżeli chodzi o reformowanie spółdzielczości mieszkaniowej. To, że ona kuleje, nie jest jego winą, tylko kiepskiej legislacji. Poza tym Trybunał nie może przecież zastąpić ustawodawcy. Dlatego trzeba pomyśleć o nowej ustawie. Może to panią zdziwi, ale uważam, że trzeba wrócić do propozycji reformy spółdzielczości z lat 90. Nie ukrywam, że byłem ich autorem. To one...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta