Po trupach do bogactwa
W Berlinie odbyła się międzynarodowa premiera filmu „Aż poleje się krew”, z wielką rolą Daniela Day-Lewisa, który jest faworytem do Oscara. Ale dziennikarze bili na razie brawo tylko raz: po pokazie meksykańskiego „Jeziora Taho” - pisze dziennikarka "Rzeczpospolitej" z Berlina
Film Paula Thomasa Andersona, który zdobył aż osiem oscarowych nominacji, luźno oparty na powieści Uptona Sinclaira, to historia Daniela Plainview, który na początku XX wieku zbudował w Kalifornii imperium naftowe. Anderson opowiada o „gorączce nafty”, ale przede wszystkim o przeraźliwej żądzy bogactwa i władzy. O chciwości i podniesionej do potęgi ambicji, która uwalnia to, co w człowieku najgorsze.
Uosobienie zła
Daniel Day-Lewis gra człowieka bez skrupułów, który z roku na rok staje się coraz twardszy i idzie do celu po trupach. Nie potrafi zachować człowieczeństwa nawet w kontakcie z dzieckiem, które samotnie wychowuje. Przychodzi moment, że staje się nam obcy. Jest uosobieniem zła, przestajemy go rozumieć i doszukiwać się w nim nawet tragizmu.
Najciekawsze wydaje się jego starcie z kaznodzieją – jedynym godnym go przeciwnikiem, walczącym o swoją pozycję w społeczeństwie równie bezwzględnie jak on. Dla nich obu nie ma miejsca w miasteczku.
W recenzjach „Aż poleje się krew” krytycy amerykańscy przywołują „Olbrzyma” George’a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta