Życie codzienne Polaków w stanie wojennym
Osoba złapana przez patrol ZOMO bez przepustki po godzinie policyjnej zawsze mogła liczyć na spałowanie
O 1 w nocy w niedzielę 13 grudnia 1981 stałem ze swoją dziewczyną na przystanku autobusowym przy Trasie Łazienkowskiej niedaleko Międzynarodowej. Wracaliśmy z imprezy u znajomych na Grochowie i czekaliśmy na nocny, który miał nas zawieźć na Żoliborz na następną imprezę. W piątek na uniwersytecie skończył się strajk okupacyjny i w weekend w całej Warszawie urządzano postrajkowe prywatki. Trwający od końca października na uczelniach w całej Polsce protest był dla większości z nas nie tylko lekcją polityki i wychowania obywatelskiego, ale i najważniejszym wydarzeniem towarzyskim życia, zawarte wówczas znajomości i narodzone miłości przetrwały latami, a dający się zauważyć późnym latem 1982 roku wzrost narodzin dzieci jest ciągle zbyt mało docenianym skutkiem walki studentów z komunizmem. Ale nie uprzedzajmy wypadków…
Nocny nie przyjeżdżał, za to Trasą zaczęły jechać w stronę Śródmieścia kolumny czołgów i samochodów opancerzonych. Z wieżyczek wychylali się dowódcy, a my machaliśmy do nich przyjaźnie, ponieważ łatwo było poznać, że to nie milicja. Nie wiedzieć czemu, wbrew dowodom na haniebne zachowania LWP w historii powojennej Polski, wielu z nas wierzyło, że żołnierz polski nawet pod komunistycznym dowództwem nie zwróci się przeciwko swoim.
Wreszcie nocny przyjechał, ale mnie z jakiegoś powodu, którego nie pamiętam, odechciało się jechać na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta