Wolność słowa po brytyjsku
Brytyjski Komitet Olimpijski chciał zmusić sportowców do milczenia w Pekinie w kwestiach politycznych. Po protestach działacze ustąpili
Sprawa nabrała rozgłosu, gdy dziennik „Daily Mail” ujawnił, że w 32-stronicowym kontrakcie, jaki od 20 lat podpisuje każdy brytyjski uczestnik igrzysk, została po raz pierwszy umieszczona klauzula o treści: „[Sportowcy] nie są uprawnieni do komentowania żadnych politycznie wrażliwych kwestii”.
Sportowcy łamiący nakaz milczenia byliby natychmiast usuwani z ekipy, a ci, którzy nie podpisaliby kontraktu, w ogóle nie wyruszyliby do Pekinu.
Dyrektor wykonawczy Brytyjskiego Komitetu Olimpijskiego (BOA) Simon Clegg tłumaczył, że zamiarem działaczy była ochrona ekipy przed organizacjami, które chciałyby wykorzystać igrzyska do promowania swoich działań politycznych. – Nie wierzę, że te działania byłyby w interesie sportowców, którzy są ambasadorami naszego kraju i muszą się zachowywać stosownie do zasad – mówił i groził sankcjami.
Stanowisko Clegga nieco łagodził rzecznik BOA Graham...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta